1 października 2010

Komiks jako kod (?)

Kod to we współczesnej semiotyce słowo-wytrych. No, może nie jest to taki wytrych, bo choć posługują się nim liczni badacze, to otwiera ono już niewiele drzwi. Terminu tego często używają semiotycy będący na bakier z metodologią badań, którzy swe chwiejne analizy opierają na garści kiepsko zdefiniowanych i nie powiązanych ze sobą terminów-zaklęć. Nie jest to oczywiście reguła, gdyż w pewnych kontekstach termin kod ma nadal dużą wartość, lecz bywa on niestety dość często nadużywany.

By nie popełnić tego samego błędu, wypadałoby przypomnieć czym tak właściwie jest kod. Najprościej rzecz ujmując, kod to zasada bądź system zasad, dzięki którym można przekształcać pewne treści na inne treści (por. m.in. definicja w www.britannica.com). I tak kod Morse'a przyporządkowuje każdej literze alfabetu pewną unikalną kombinację kropek i kresek, a układ linii w kodzie kreskowym przy pomocy pewnych zasad przekształcić na ciąg cyfr.

Kod to pojęcie najbardziej poręczne w logice formalnej, informatyce lub teoriach znaków sprowadzających proces interpretacji do "mechanicznego", quasi-matematycznego przyporządkowywania form znaczeniom (bądź znaczeń formom). Gdyby na przykład interpretacja wypowiedzi językowych opierała się jedynie na stosowaniu kodu, interpretacja zdania Dzisiaj jest zimno sprowadzałoby się do przyporządkowania odpowiednich znaczeń wszystkim słowom zdania. Lecz znaczenie wypowiedzi językowych leży nie tylko w słowach; równie istotny jest kontekst (np. czas i miejsce wypowiedzi); ogólna wiedza o świecie i szczególna wiedza o sytuacji, w której nastąpiła wypowiedź; znajomość norm kulturowych itd. Gdybym powyższe zdanie wypowiedział, dajmy na to, w środku upalnego lipcowego dnia, właściwe znaczenie byłoby zupełnie inne, niż to sugerowane przez cząstkowe znaczenia słów w zdaniu i całą wypowiedź miałaby charakter ironiczny. Jednak obserwacja warunków pogodowych panujących podczas wypowiedzi nie należy do kodu i nie powinna być brana pod uwagę w procesie interpretacji opartej jedynie na kodzie. Jednak szeroko pojęty kontekst wypowiedzi językowej jest istotny, a wśród współczesnych językoznawców panuje raczej zgoda, że interpretacja takiej wypowiedzi jest znacznie bardziej złożonym i wielowymiarowym procesem. W konsekwencji terminu kod nie używa się właściwie w ogóle.

Trudno byłoby też wyobrazić sobie, że kodem mógłby być komiks lub że interpretacja komiksu oparta mogłaby być wyłącznie na analizie kodu. Skoro rozumienie wypowiedzi językowych nie jest procesem interpretacji kodu (patrz poprzedni akapit), nie mogłaby się w ten sposób odbywać interpretacja tekstów w dymkach (czyli znaków językowych właśnie). Jeszcze dziwniejsze byłoby twierdzenie, że to kod decyduje o interpretacji obrazków. Jakie (quasi-)matematyczne zasady decydować by miały, że w narysowanym kształcie rozpoznajemy postać człowieka? Albo że z mimiki bohatera odczytać możemy jego emocje? Znaczenia te nie powstają podczas procesu przetwarzania jakiegoś abstrakcyjnego kodu, lecz w wyniku uruchomienia naturalnych procesów poznawczych ludzkiego umysłu, takich jak rozpoznanie wzorca i aktywacja ogólnej wiedzy o świecie (np. o ludzkiej mimice i towarzyszących jej emocjach). Komiks nie jest więc kodem, a jego interpretacja nie bazuje na przetwarzaniu kodu.

Nieco inaczej przedstawia się sprawa z czasownikami kodować i dekodować. Terminy te, określające proces zamieniania jednych treści na inne, rzeczywiście odnoszą się do procesów tworzenia i interpretowania komiksów. Czymże jeśli nie kodowaniem jest rysowanie wymyślonych postaci i sytuacji, czyli przekształcanie pewnych znaczeń (będących tworami konceptualnymi) na formy wizualne (czyli rysunki). Jednakże, jakkolwiek paradoksalnie może to zabrzmieć, należy pamiętać, że kodowanie i dekodowanie (przetwarzanie jednych treści na inne) nie musi odbywać się według sztywnego kodu (jednoznacznego, konwencjonalnego, zamkniętego przyporządkowania pewnych treści innym treściom).

Przyznam bez bicia, że nie słyszałem raczej, by termin kod był nadużywany w odniesieniu do komiksu, lecz kto wie... Wszak kodem nazywa się czasem fotografię, autorzy takich koncepcji niespecjalnie zawracają sobie głowę wyjaśnieniem czym jest kod. Jednak wziąwszy pod uwagę kontrowersje i problemy związane z klasyfikacją terminów semiotycznych, należy zachować czujność, a potencjalne bzdury warto rozwiewać jeszcze nim zostaną jasno sformułowane.

Zobacz też:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz